niedziela, 24 maja 2009

Erick-Emmanuel Shmitt "Oskar i Pani Róża"

Książka ta mówi nam o bardzo ciekawym przypadku małego Oskara, który jest chory na nieuleczalna chorobę - białaczkę. Akcja rozgrywa się w szpitalu, w ciągu kilkunastu dni chłopiec zrozumie, co tak naprawdę jest w życiu ważne.

Gdy zacząłem czytać tę książkę, dziwiła mnie postawa Oskara wobec Boga. Wychodziłem z założenia, że rodzice wychowali go w wierze, jednak okazało się inaczej. Porównywał Boga do jakiś złotych rybek i innych wymyślonych stworów, które spełniają życzenia. Ucieszyło mnie to, gdy uwierzył w Boga i jego potęgę, podchodził do Niego jak do przyjaciela. Gdy Bóg nie spełnił jego oczekiwań, obraził się, no ale jak to w przyjaźni bywa, zaraz mu przeszło. Ostatnie zdanie, które poznajemy już po śmierci Oskara, daje bardzo dużo do myślenia.

"Tylko Pan Bóg ma prawo mnie obudzić"


Rodzice nie byli w porządku wobec niego, sam w podobnej sytuacji czułbym się oszukany, tym dotkliwiej, że przez najbliższe osoby, no ale trzeba też się postawić na miejscu rodziców, czy każdy z nas umiałby powiedzieć jedynemu synowi, że lada dzień umrze?

Postawa Pani Róży jest godna podziwu. Potrafiła tak urozmaicić Oskarowi ostatnich 12 dni życia, że zyskał doświadczenie człowieka, który dożył stu dziesięciu lat, co większości z nas się nie uda. Ta sytuacja powinna nas uczyć, żeby korzystać z każdego dnia w 100%. W ciągu 12 dni zakochał się, znalazł przyjaciół, odkrył to co jest w życiu tak naprawdę ważne. To co normalnemu człowiekowi zajmuje całe życie, Oskarowi zajęło kilka dni…

Książka podobała mi się, chodź rzadko czytam tego typu książki. Historia Oskara może naprawdę złapać za serce i trzymać w napięciu. Polecam ją wrażliwym osobą, myślę że dokładnie odczytają zawartą treść i być może znajdą odpowiedzi na własne, prywatne pytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz