niedziela, 2 maja 2010

Tajemnica miasta wilków - Katarzyna Berenika Miszczuk ""Wilk"

Margo Cook jest osobą o trudnym charakterze. Zawsze mówi to, co myśli, a jej ulubiony kolor - czarny - przyprawia całą jej rodzinę o ból głowy. Ma 16 lat, psa Swetra i jest świetną pływaczką.

Gdy Margo przeprowadza się z Nowego Jorku do Wolftown, już pierwszego dnia w nowej szkole zyskuje sobie wroga: Debbie, długowłosa cheerlederka, od razu zaczęła zaczepiać "nową". Poza tym Margo zaprzyjaźniła się z szaloną Ivette (posiadaczką różowego garbusa), poznała przystojnego Petera z grupy sportowców oraz tajemniczcego Maksa Stone'a z grupy metalowców, z którym dzieliła szkolną ławkę na lekcji historii sztuki. Kiedy nauczyciel tego przedmiotu każe swoim uczniom napisać referat o cmentarzach, Margo i Max muszą go zrobić razem. Podczas wspólnej wyprawy do biblioteki, chłopak ratuje jej życie. Od tamtej chwili Stone na dobre wkroczył w życie Margo. Zjawiał się zawsze, kiedy ta miała kłopoty (a zdarzało się to bardzo często). Wkrótce Max zaprosił Margo na randkę, po czym zostali parą. Jednak chłopak ciągle skrywał wiele tajemnic. Ciekawska szesnastolatka próbowała odkryć sekrety swojej "drugiej połowy".  Max zerwał z nią z tego powodu, a to był - jak się okazało - dopiero początek prawdziwych problemów. 

Jak skończyła się historia?
Kim był Aki?
O czym śniła Margo?



To wciągająca historia nastolatki i grupy jej znajomych, opowieść o przyjaźni, miłości, nienawiści i walce z "Instytutem". Czyta się ją szybko ze względu na wartką akcję,  wspaniały klimat tajemniczości i magiczności, który niestety rozwiewa się pod koniec książki, co mi się nie spodobało. Poza tym "Wilk" jest pełen humorystycznych zdarzeń, powodując u czytelnika ból brzucha ze śmiechu.

1 komentarz:

  1. Nic tam nie powoduje bólu brzucha ze śmiechu, najwyżej załamanie nerwowe na widok tych '???' i '!!!' oraz całej reszty oszczędnie używanej interpunkcji. Za grosz tajemnicy, przewidywalne i nudne, gdyby autorka wysiliła się na cokolwiek mniej podpowiadający tytuł, może oceniłabym tą książkę 0,5 punktu wyżej. Metalowcy? Ekhem, przepraszam, z całym szacunkiem dla autorki, ale czy ona ma chociaż minimalne pojęcie, co to są metalowcy? Peter także przewidywalny, tylko Margo mogłaby się nie domyślić, co takiemu chodzi po czerepie. Ivette bynajmniej żałosna, w znaczeniu zdziecinniała i nieprawdziwa, Maxem zainteresowałam się w zerowym stopniu, taki z niego ideał jak z koziej rzyci waltornia, małomówny mruk, wielki metal gitarzysta :/... Aki i jego popisowa 'cholera' po fińsku też do mnie nie przemawia, Pijawka, czy jak jej tam, bardziej jak postać z animowanego serialu dla dzieci - przerysowana i nierealna. Sama Margo naciągana, przewidywalna, głupiutka, naiwna i niezabawna. Plus za, hm... może za pomysł z Instytutem, ale można było poczekać z tym parę lat, wyrobić sobie lepszy styl i napisać książkę bardziej przemyślaną - autorka zdobyłaby więcej czytelników. A tak przedział wiekowy 11-13 ma radochę, a kiedy już tego wyrośnie, książka pójdzie w odstawkę. Szkoda mi najbardziej, że Miszczuk mogła z tego zrobić historię, która by zapadała w pamięć, a tak przedwczesnym wydawaniem książki "przemaglowała" całkiem obiecujący pomysł. No szkoda, szkoda, ale cóż...

    OdpowiedzUsuń